"Od lekarza do grabarza" (Jerzy Maslanky) - klika moich przemyśleń o wyjątkowej książce


          „Od lekarza do grabarza” tak brzmi tytuł książki, którą właśnie kończę czytać. Jej autorem jest Jerzy Maslanky, pan, któremu na raka zmarło kilkoro bliskich i znajomych. Maslanky widział jak leczono ich chemoterapią zupełnie lekceważąc kwestie dietetyczne. No bo po co tłumaczyć choremu na raka, że medytacja i sok z buraków mogą mu pomóc? Jeśli pacjent chory na raka wyzdrowieje to już nie będzie korzystał z chemoterapii, a wówczas wielkie koncerny nie zarobią. Tak twierdzi autor tej książki i zarazem zastanawia się, gdzie w tym wszystkim jest miejsce na etykę? Dlaczego w świecie medycyny, czyli lekarzy składających przysięgę Hipokratesa biznes i podlizywanie się koncernom farmaceutycznym stały się ważniejsze od moralności, etyki i dobra pacjenta? Konia z rzędem temu, kogo lekarz pytał o to, co je i pije. Konia z rzędem temu, kto ma lekarza, który ma jakiekolwiek pojęcie o wpływie jedzenia na ludzkie zdrowie. Lekarze XXI wieku są raczej chemikami, którzy przepisują recepty na chemiczne pigułki. Nielogiczne jest to, że chemicy (lekarze) składają przysięgę Hipokratesa, który w czasach starożytnych leczył ludzi ziołami, słońcem, kazał jeść warzywa, i owoce oraz być aktywnym fizycznie.

 

            To tylko kilka z konkluzji zawartych w książce pt.: „Od lekarza do grabarza”. Autor zastanawia się też „skąd tyle agresji w przemyśle, którego siłą napędową powinna być etyka? Kto nadał medycynie ten, jakże dziś kontrowersyjny początek? Jak to się dzieje, że prawa ekonomii zdominowały przemysł, który ze względu na swą specyfikę powinien kierować się wyłącznie zasadami etyczno moralnymi?”. Jerzy Maslanky szuka odpowiedzi na zadane pytania. Jego zdaniem należy: „cofnąć się do połowy dziewiętnastego wieku, do okresu tworzenia się struktur Wielkiej Farmacji”.

            Według autora to właśnie w XIX wieku wielki biznes (koncerny farmaceutyczne) zaczął być ważniejszy od moralności i dobra pacjentów. W XXI wieku marketing farmaceutyczny stał się jeszcze bardziej agresywny. W telewizji reklamy cudownych pigułek na wszystko są puszczane bardzo często, a zwolennicy picia ziół, masażów i stosowania diet są często wyśmiewani.

            Bardzo spodobał mi się fragment książki, który pokazuje dwulicowość polityki zdrowotnej w XXI wieku. Oto on: „jak inaczej można określić sytuację, gdy z jednej strony nakazuje się obywatelom rzucać kawę i papierosy, ograniczać mięso i jajka, a z drugiej zezwala na bezprecedensową w historii przemysłu spożywczego manipulację żywnością i dopuszcza do powszechnego użytku substancje, które poprzez swoją toksyczność oraz akumulację stanowią dużo większe zagrożenie dla zdrowia”. Oczywiście autor w przytoczonym fragmencie ma na myśli to, że tzw. autorytety z jednej strony każą ludziom się zdrowo odżywiać, a z drugiej pozwalają na dodawanie do żywności szkodliwych wodorowęglanów, spulchniaczy, polepszaczy smaku itp. 

Dlaczego na przykład lekarze nie ostrzegają pacjentów, że picie wody (i innych napojów) z plastikowych butelek (PET) szkodzi zdrowiu i niszczy układ hormonalny (powoduje problemy z seksem, bezpłodność i wiele innych). Pacjent z rozregulowanym układem hormonalnym biega od lekarza do lekarza, bierze sztuczne hormony, a przyczyną jego dolegliwości może być po prostu PLASTIK. Jak wiem, że na wielu stronach internetowych producenci wody będą was zapewniać, że woda w plastikowych butelkach nie szkodzi zdrowiu, że to taki mit rozpowszechniany przez bloggerów z foliową czapeczką. Ja jednak zachęcam was do zgłębienia tematu. Zresztą pisie wody z plastikowych butelek to tylko jedna z wielu przyczyn chorób cywilizacyjnych. inną przyczyną jest cukier, stres, chemia w jedzeniu (jest tego sporo).

To jest droga donikąd! Ludzie jedzą produkty pełne chemii, wędliny z konserwantami zrobione ze zwierzęcia, które całe życie jadło chemię i żyło w stresie. Ludzie jedzą pryskane chemią warzywa i owoce. Przecież opryskiwanie pól chemią, dodawanie chemii (konserwantów, barwników itp.) do jedzenia jest przyczyną wszystkich chorób cywilizacyjnych! A co robi lekarz? Wypisuje pacjentowi receptę z kolejną chemię (np. z antybiotykiem) i nie wspomina nic o zdrowym jedzeniu, unikaniu konserwantów itp. Czasem lekarz przepisuje skierowanie do specjalisty, który zrobi wam trochę badań i ewentualnie przepisze kolejne tabletki. Jeśli macie gdzieś na ciele jakiś zewnętrzny /wewnętrzny guz (raka, zgrubienie, torbiel, cystę itp.) to go potraktują chemią, radioterapią - ewentualnie chirurg go wam wytnie. Przyczyn powstania guza lekarze szukać nie będą. Niestety jeśli chcecie poznać przyczyny swoich chorób, a co za tym idzie na prawdę wyzdrowieć to musicie sami być dla siebie lekarzami, czytać, pogłębiać wiedzę. Musicie zrozumieć, że zdrowie jest waszym największym skarbem, że jesteście tym co jecie, co pijecie, jesteście tym jak żyjecie.

 


Moja refleksja:

Najważniejsze jest to, że Biznes ma się dobrze, a Biznes ten to: koncerny produkujące środki do opryskiwania pól (Monsanto – Roundup), koncerny produkujące konserwanty dodawane do jedzenia, koncerny farmaceutyczne produkujące tabletki.

Co łączy te wszystkie "koncerny": Łączy je wspólny wróg, którym jest żywność ekologiczna, medycyna naturalna, ziołolecznictwo, aromaterapia, zdrowe odżywianie bez chemii itp.

Niestety smutna konkluzja Pana Jerzego Maslanky, autora omawianej książki jest taka, że: "Pacjent wyleczony to klient stracony"




                                                                      Autor: ERROR 404

Komentarze